Może nie zanosi się na burzę, ale chętnie przywitam wiosnę. Niedzielny spacer i masa słońca wpłynęła na mój humor tak pozytywnie, że w końcu widzę wszystko w pastelowych kolorach. Uśmiecham się do siebie, cieszę z drobnostek. Można powiedzieć nareszcie ten mój szary humor zniknął. A teraz pielęgnuje ten humor w najlepsze bo przecież za kilka dni nasze spotkanie nad jakim pracujemy z
Jagoo, żeby było wspaniałe. Do tego kurier jaki pukał do moich drzwi kilka razy sprawił, że odezwała się we mnie ta materialistyczna strona i cieszę się tymi wszystkimi nowościami. W sumie to tak niewiele trzeba kobiecie, żeby znów się uśmiechała. Mi wystarczy kubek kawy, czekolada, nowe kosmetyki MACa, albo kolejna para butów... Czyli klasycznie.
w zeszłym tygodniu było takie piękne słoneczko, którego już za moimi oknami niestety nie widać :c
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia i słodki pies :)
no u mnie jest identycznie :(((( w niedziele spacerowalismy w takim słonku a teraz taka plucha na polu... ;//:(((
Usuńbardzo ładne zdj. fajny blog
OdpowiedzUsuńobserwuje
uwielbiam:* OdpowiedzUsuń
Ps. u mnie śniegu po kolana -.-'
OdpowiedzUsuńu mnie plucha straszna, ale wczoraj tez było po kolana :D
Usuń